| WYWIAD
Z DIAKONEM TOMASZEM
Witamy naszego Gościa na łamach gazetki, którym jest ks. Diakon Tomasz Szczeciński. Proszę się przedstawić czytelnikom. Powiedzieć skąd ksiądz jest.
Jestem z Opola, tam się urodziłem i wychowałem. Pochodzę z parafii pw. św. Józefa w Opolu-Szczepanowicach.
A jak to było z wyborem przez księdza drogi życiowej, mam na myśli powołania kapłańskiego?
Pan Bóg powołuje na różny sposób i w różnym czasie. Ze mną było tak, że po ludzku patrząc, odkryłem swoje powołanie stosunkowo późno. Miałem skończone trzydzieści jeden lat, gdy z całą mocą dotarło do mnie, że chce zostać księdzem. Był to piękny moment w moim życiu. Z pewnością oczekiwany i upragniony. Próbowałem odnaleźć się na różnych drogach, w sferze bardzo osobistej ale i tej zawodowej. Myślałem bardzo poważnie o małżeństwie, czytałem książki na ten temat, szukałem żony, uczestnicząc na przykład co może jest zabawne w kursie salsy. Marzyłem o pięknej miłości, myślę, że jak każdy normalny człowiek w moim wieku. I ta miłość przyszła, chociaż może trochę inna niż sobie wyobrażałem. Zanim jednak to nastąpiło imałem się różnych zadań i zawodów. Pracowałem pięć lat w firmie reklamowej, w Radiu Plus, w klubie garnizonowym jako instruktor plastyk, miałem także swój krótki epizod w TVP Opole, aż w końcu trafiłem do szkoły jako katecheta. Temu wszystkiemu towarzyszyło zaangażowanie w Kościele, jako nadzwyczajny szafarz komunii świętej, jako animator grupy Odnowy w Duchu Świętym „Nowa Jerozolima” przy parafii świętych apostołów Piotra i Pawła w Opolu. Śpiewałem także swego czasu nawet w zespole ewangelizacyjnym Ruchu Młodzieży Salwatoriańskiej pod nazwą „Rytmy Dobrej Nowiny”. Nic jednak z tego co robiłem nie dawało mi poczucia, że to jest to, co chciałbym robić przez całe życie. Nie odnalazłem także swojego „tak” na całe życie, to znaczy decyzji komu swoje życie oddam. Ale to „Tak” odnalazło mnie samo. Na jednym ze spotkań z moim kierownikiem duchowym, a było to piątek 18 kwietnia 2008 roku, w tygodniu modlitw o powołania w Kościele. Ojciec Krzysztof patrząc na moje życie wprost zapytał mnie, czy nie chciałbym zostać księdzem. Po tym spotkaniu to pytanie we mnie rezonowało. Już w drzwiach żegnając się z ojcem duchownym zacząłem pytać: Panie Jezu czy nie chciałbyś bym został księdzem? Myślę, że w niecałą godzinę dotarło do mnie z całą mocą i bardzo wyraźnie, że chcę. Gdy wracałem po zajęciach ze szkoły do domu, zwyczajnie płakałem z radości. Poczułem się naprawdę szczęśliwy i radość ta trwa do dzisiaj. Mogę z całym przekonaniem powiedzieć, że jestem dziś szczęśliwym człowiekiem.
Seminarium to czas przygotowania się do kapłaństwa. Jakie ideały ma diakon, który otrzymał pierwszy stopień święceń i zostaje posłany na praktykę duszpasterską?
Chcę po prostu z oddaniem służyć Chrystusowi i ludziom. Kochając ich ze względu na Jezusa. Największym ideałem dla mnie, to być coraz bardziej podobny do Pana Jezusa, żyć biciem Jego serca. Chciałbym pomagać odkrywać każdemu napotkanemu człowiekowi piękno i dobroć Boga, Jego miłość do człowieka, Jego serdeczność. Chciałbym uczyć się coraz piękniej i głębiej kochać. A z tych mniej głębokich pragnień to chciałbym wdrożyć się pracę duszpasterską i zdobywać potrzebną sprawność, choćby w liturgii i innych duszpasterskich zajęciach.
Czy jest ksiądz otwarty na podejmowanie współczesnych wyzwań duszpasterskich, które pojawiają się we współczesnym świecie i które wymagają szczególnej troski?
Chciałbym tak o sobie myśleć. Tych wyzwań jest z pewnością nie mało. Myślę tu o pewnym kryzysie rodziny, rozdarciach najważniejszych więzi, braku zdolności do ofiary, anonimowości, egoizmie, osamotnieniu wielu ludzi, i braku nadziei. Problemy pojawiają się na wielu obszarach życia, widać to choćby w szkole, miejscach pracy ale również w szerszej przestrzeni publicznej. Te problemy mają złożone przyczyny. Uważam jednak, że wypływają ze wspólnego źródła którym jest kryzys wiary, wiary która jak napisał święty Paweł w liście do Galatów działa przez miłość. Bardzo cieszę się i uznaję to za jakiś znak czasów że Ojciec Święty Benedykt XVI, chce w czerwcu tego roku zainaugurować właśnie rok wiary. Potrzeba więc powrócić do źródła żeby nasze życie stało się piękniejsze i bardziej szczęśliwe a tym źródłem jest Chrystus życie w przyjaźni z Nim a przez Niego z drugim człowiekiem i samym sobą. Jedynie życie wiarą w miłość Boga objawioną w Jezusie, może uczynić świat bardziej ludzkim, przyjaznym i szczęśliwym. Myślę, że w obecnym czasie istnieje ogromna potrzeba tworzenia, nie anonimowych wspólnot żywej wiary, gdzie każdy mógłby, po pierwsze spotkać Jezusa a po drugie pięknie wzrastać w wierze, nadziei i miłości, by przez to doświadczenie móc włączać się w głoszenie Ewangelii, osoby i orędzia Jezusa.
Posługa młodym jest wpisana w duszpasterstwo. Jak ksiądz postrzega pracę z dziećmi i młodzieżą, czy warto podejmować działania w tym kierunku?
Myślę że warto. Pan Leszek Dokowicz twórca wielu filmów o tematyce religijnej, między innymi „Egzorcyzmów Anelise Michel” czy filmu „Duch” emitowanych w telewizji publicznej, człowiek znany ze swojego świadectwa nawrócenia, które dokonało się po nadzwyczajnej interwencji Pana Boga, kiedy był członkiem i działaczem w światowym ruchu Techno, w osobistej rozmowie powiedział mi, że Zło precyzyjnie uderza w dzieci a szczególnie w młodzież, by przerwać łańcuch tradycji wiary. Twierdził że dokonuje się to na całym świecie często przez świadome niszczące działania. Trzeba więc dziećmi i młodzieżą się zająć, poświęcić im czas przez mądrą obecność, ale też zaproponować konkretną drogę formacji. Uważam, że należy jasno określić cel takiej pracy. Myślę, że dzieci potrafią być szczególnie wrażliwe na działanie Boże, zarówno w dzieciach jak i w młodzieży kryje się ogromny potencjał duchowy ale też ten ludzki. Myślę że dzieci i młodzież należy traktować tu bardzo poważnie, choć jednocześnie z wielką pogodą ducha, entuzjazmem i serdecznością.
Każdy człowiek, również osoba powołana posiada swoje zainteresowania, jakieś hobby. Jak to jest w księdza przypadku?
Gdy popatrzy się na współczesnych świętych, narzuca mi się tutaj od razu postać Jana Pawła II, to widać, że i oni mieli swoje hobby i sposoby na spędzenie wolnego czasu, nabranie sił. Choć nawet, gdy ktoś tego czasu na rekreację wydaje się że nie ma, powinien go jednak znaleźć. Jak mawiał jeden z naszych ojców duchownych: kto nie potrafi dobrze odpoczywać nie potrafi też dobrze pracować. Jeśli chodzi o moje hobby to oczywiście, nie różnię się tu od innych ludzi. Bardzo lubię górskie wędrówki, jazdę na nartach, chętnie też jeżdżę na rowerze, lubię też pływać. Chciałbym spróbować też innych sportów jeśli nadarzy się w przyszłości taka okazja. Myślę tu o jeździe na nartach biegowych, jeździe konnej czy sportach motorowych. Radością dla mnie jest czytanie książek, choć trudno znaleźć mi na to czas. Bardzo lubię także śpiewać i grać na gitarze.
Dziękuję bardzo za rozmowę.
Rozmawiali:
dk. Tomasz Szczeciński
ks. Stanisław Zioła
luty 2012
| |