|
Budowa Świątyni i powstanie parafii
Budowa i jej implikacje
Ks. Dziekan Zygmunt Curzydło - pierwszy inicjator budowy kościoła
Na początku każdego przedsięwzięcia stoi idea, czyli pomysł. Pierwszym pomysłodawcą i inicjatorem budowy naszej świątyni był ks. Proboszcz Zygmunt Curzydło, wielce zasłużony i ukochany przez parafian kapłan kluczborski. Z racji jego zasług zasadnym jest, aby tworząc książkę o parafii nie zapomnieć źródła skąd wziął się pomysł na budowę tego przedsięwzięcia.
a) Trochę biografii:
Ksiądz Zygmunt Curzydło urodził się 9 października, 1922 r. w Bestwinie koło Bielska Białej, pochodził z rodziny wielodzietnej. Uczęszczał do gimnazjum w Kętach. Kiedy miał 17 lat wybuchła wojna. Ci, którzy przeżyli te okropności zdają sobie sprawę z tragizmu tego okresu. Jako młodzieniec w czasie okupacji pracuje jako dróżnik Po skończeniu wojny mógł zrealizować swoje powołanie i wstąpić do Seminarium Duchownego w Krakowie. Tam podejmuje również studia teologiczne na Uniwersytecie Jagiellońskim. Nie mógł skończyć studiów w terminie, ponieważ jego zdrowie, nadwątlone, mu na to nie pozwalało. Wtedy już cierpiał na nadciśnienie, chroniczny nieżyt żołądka, niedokrwistość. Było to powodem, że musiał opuścić seminarium duchowne. Przeżył to bardzo boleśnie. Kiedy stan zdrowia nieco się poprawił ks. Curzydło zrządzeniem Bożej Opatrzności podejmuje kontynuację studiów w Seminarium Opolskim przyjęty przez ówczesnego administratora apostolskiego Śląska Opolskiego bpa Bolesława Kominka. Tutaj kończy studia i przyjmuje święcenia kapłańskie. Tych święceń udziela mu Prymas Polski kard. Stefan Wyszyński w uroczystość św. Apostołów Piotra i Pawła w 1952 r. w katedrze nyskiej.
Dnia 11 lipca 1952 r. dekretem administratora bpa Kominka zostaje skierowany na pierwsza placówkę, właśnie do Kluczborka, jako wikariusz. Swoją gorliwością i dobrocią zdobywa serca parafian. Jego posługa nie trwała jednak długo w Kluczborku. Administrator apostolski 1 grudnia 1953 r. odwołuje go z Kluczborka i mianuje początkowo notariuszem w Kurii Biskupiej w Opolu a w 1957 r. kanclerzem. Daje się poznać jako sumienny i prawy ksiądz. W tym czasie pełni również funkcję kapelana Sióstr de Notre Dame w Opolu. Uczy religii dzieci i młodzież. Jednak najbliższa mu była praca duszpasterska. Dlatego też w każdą sobotę i niedzielę jechał do Ciasnej, by tam sprawować niedzielne nabożeństwa.
W 1960 r. nastaje vacat na parafii kluczborskiej, ponieważ ks. Dziekan Ernest Grzesik wyjeżdża na stałe do Niemiec. Biskup Ordynariusz na to miejsce mianuje ks. Zygmunta Curzydłę. Początkowo mianowany został 2 lipca 1960 r. wikariuszem parafii, a od 30 lipca pełnił już funkcję proboszcza. Od tej chwili aż do przedwczesnej śmierci 19 lipca 1976 r. ks. Curzydło wiódł swoją trzódkę do Pana.
b) Działalność duszpasterska
Ks. Zygmunt dał się poznać jako sumienny i gorliwy duszpasterz. Miał wyjątkowy dar apostolstwa, charyzmat w podejściu do dzieci i prowadzeniu ich do Boga. Ks. Prof. Kogut - uczeń i parafianin księdza proboszcza tak o nim wspomina: „Wyjaśniał, tłumaczył i przy tej okazji uczył. Rozmawiał z nami o nas. Jednocześnie z zatroskaniem pytał jaka jest sytuacja w rodzinie. Czynił to bardzo ostrożnie, aby nikogo nie urazić. (...) Tę dobroć serca wlewał również na pozostałą część parafian. W rozmowie z młodzieżą czy starszymi był zawsze delikatny i miły. Nadzwyczaj ustępliwy. Gdy widział bardzo trudną sprawę do rozwiązania, potrafił się nawet upokorzyć, aby nie doprowadzić do gniewu, kłótni. Mówiono, że wolał stracić pieniądze niż człowieka. To najbardziej widoczne było w rozmowie z pracownikami Urzędu Bezpieczeństwa, którzy nachodzili Go niemiłosiernie bardzo często na plebanii. Dlaczego? Bo był bardzo aktywny na polu duszpasterskim i budowlanym. A oni stwarzali mu bardzo niemiłą atmosferę pracy duszpasterskiej. Pamiętać należy, że były to czasy szalejącego ateizmu praktyczno-urzędowego. Nęcono ludzi różnymi dobrymi posadami, a jak to nie pomagało to grożono tym wszystkim, którzy posyłali swoje dzieci na lekcje religii czy nabożeństwo do kościoła. W takiej atmosferze łamanie sumień wykazał ogromne bogactwo ducha i silnej wiary w Boga. (...) Jego wielkim walorem kapłańskim była duchowość, bazująca na zaufaniu Matce Bożej. W swej pracy duszpasterskiej bardzo dużo miejsca poświęcał mówieniu o Maryi. I to nie tyko na ambonie, ale podczas różnych spotkań z parafianami. (...)
Inną cechą jego duchowości, która obficie wylewała się na polu duszpasterskim, była doskonała znajomość parafian. Zawsze mnie budowała jego postawa wobec ludzi grzesznych i słabych moralnie. (...) „Potrafił płakać z płaczącymi, umiał cierpieć z cierpiącymi.”
We wszystkim, co robił był perfekcjonistą. Jak dalej wspomina ks. Kogut, „jego wielkim charyzmatem była treść i duch przemówień do wiernych. Nigdy nie żądał, lecz prosił, nie słyszano też nigdy żadnej skargi, czy narzekania na wiernych. Trzeba tu otwarcie powiedzieć, że ich bardzo mocno kochał. Oczywiście, w swej miłości nie był tylko zamkniętym dla swoich owieczek, ale jak pamiętam taki sam był wobec innowierców. A kiedy byli w potrzebie, też im spieszył z pomocą (...). Ta jego bezgraniczna postawa rodziła owoce. Rzesze wiernych, skołatanych dniem codziennym przychodziły bardzo licznie na niedzielne nabożeństwa do kościoła. Dziś trudno zliczyć otwartych i wielkich nawróceń. Jego serdeczne i bezgraniczne umiłowanie Boga udzielało się wielu młodym sercom, które jak on, pragnęły realizować Chrystusowe posłannictwo. Za jego czasów zostało wyświęconych czterech kapłanów diecezjalnych i trzech zakonnych. W roku 1976 w seminarium znajdowało się pięciu kleryków, a w zakonnym – trzech. Do klasztoru żeńskiego wstąpiły też trzy dziewczęta”.
c) Działalność budowlana i remontowa
Ks. Zygmunt oprócz wielkiego wymiaru duchowego, pozostawił po sobie bardzo liczne ślady swej działalności w sferze materialnej. Przede wszystkim troska o kościół parafialny. W czasach Jego duszpasterzowania uporządkowano plac przykościelny. Posiano trawę, posadzono krzewy i drzewka, które dzisiaj cieszą swoją urodą i stanowią doskonałą oprawę do kościoła MBWW. W latach, kiedy władze komunistyczne wyrzuciły religię ze szkół, ksiądz proboszcz zaadoptował pomieszczenia w starym kościele na salki katechetyczne. Do dziś cieszą oko piękne malowidła ścienne ze scenami biblijnymi a kaplica św. Antoniego tzw. „zakopianka” służy do dziś młodzieży i nie tylko. To tam harcerze z ZHR-u mają swoje Msze. Innym dokonaniem była renowacja kaplicy w Ligocie Górnej, której jednak nie dane mu było skończyć, ponieważ przerwała to śmierć. Wielkim wyzwaniem budowlanym było wybudowanie nowej plebani przy kościele parafialnym.
Kiedy powstała plebania, ks. Zygmunt już miał gotowy pomysł na nowe dzieło, mianowicie budowę drugiego kościoła w Kluczborku. Wynikało to z potrzeby, ponieważ od strony północnej Kluczborka zaczęły powstawać nowe bloki zasiedlane przede wszystkim przez młode rodziny. Ksiądz Proboszcz przewidywał, że jeżeli w takim tempie będzie przybywać ludności w mieście, to kościół parafialny nie pomieści wszystkich. Tak rzeczywiście się stało. W swoim zamyśle miał, ks. Zygmunt monumentalny kościół ku czci Serca Pana Jezusa. Sam naszkicował plan. Niestety, nie dane mu było zrealizować to przedsięwzięcie, 19 lipca 1976 r., w pełni sił, odszedł do Pana. W kazaniu pogrzebowym ks. bp Antoni Adamiuk powiedział: „Był podobny do gałęzi, która łamie się pod ciężarem owoców”... Plany zaprojektowanego kościoła zostały w dniu pogrzebu udostępnione parafianom kluczborskim, gdyż był to Jego testament do zrealizowania.
wstecz | |