WYWIAD Z KS. STANISŁAWEM ZIOŁAOd 24 sierpnia br. nowym wikariuszem naszej parafii jest ks. Stanisław Zioła. Poniżej można przeczytać wywiad z nowym kapłanem, tegorocznym neoprezibterem.
Ks. Adam: Witamy naszego Gościa w sieci internetowej, którym jest nasz nowy wikariusz. Proszę się przedstawić czytelnikom.
Ks. Stanisław: Szczęść Boże! Mam na imię Stanisław Zioła. Mam 26 lat. Pochodzę z Prudnika, z parafii św. Michała Archanioła. Jak to było z wyborem przez księdza drogi życiowej, mam na myśli powołania kapłańskiego? Hm?! To długa historia, ale możliwa do opowiedzenia (uśmiech). W sumie to nigdy nie sądziłem, że zostanę księdzem. Nawet o tym nie myślałem. Moja przygoda z Panem Jezusem zaczęła się tak naprawdę w 2 drugiej klasie liceum. Wcześniej byłem chrześcijaninem „od wielkiego dzwonu”. Moja wiara była raczej tradycyjna. Można powiedzieć, że byłem w życiu Kościoła, ale Kościół nie był w moim życiu. Dopiero kiedy wybrałem Chrystusa jako mojego Pana i Zbawiciela całym swym sercem, wiara zaczęła mi smakować. Stało się to w czasie rekolekcji oazowych, na które pojechałem ponieważ się zakochałem. Dziewczyna miała na imię Malwina. Poznałem ją w Paryżu, kiedy byliśmy na wycieczce klasowej. Był wtedy z nami nasz ksiądz katecheta – ks. Leszek Rygucki, notabene pochodzący z Kluczborka, który mnie z nią zapoznał. Jak się okazało miała ona uczestniczyć w czasie wakacji w rekolekcjach oazowych. Nie wiedziałem wówczas co to jest oaza. Ale ks. Leszek mi wszystko wyjaśnił. Zapytałem czy znalazłoby się dla mnie miejsce. Po kilku dniach dał pozytywną odpowiedz. Postanowiłem pojechać, że będzie tam Malwina. Czwartego dnia tych rekolekcji było nabożeństwo w czasie którego usłyszałem słowa z Księgi Powtórzonego Prawa: „Biorę dziś przeciwko wam na świadków niebo i ziemię, kładę przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo” (Pwt 30,19). Pomyślałem sobie wówczas, że chcę być szczęśliwy tzn. błogosławiony, że chcę życia. Pod wpływem tych słów powiedziałem w sercu Panu Jezusowi „wybieram Cię Jezu za mojego Pana i Zbawiciela”. Dziś z perspektywy czasu widzę, że moje życie zaczęło się zmieniać. Zacząłem chodzić na msze młodzieżowe, dbać o modlitwę, spotykać się z ludźmi, którym zależy na wierze, częściej i bardziej świadomie się spowiadać. Jednak jeszcze wówczas nie myślałem o seminarium. To przyszło dużo później. Po maturze, którą musiałem zdawać dwa razy (ze względu na tzw. „przecieki”), pojechałem na tzw. Lednicę, którą organizuje o. Jan Góra pochodzący z Prudnika. W czasie tego spotkania, na polach lednickich został wystawiony Pan Jezus, w ogromnej trzymetrowej monstrancji. 180 000 ludzi uklęknęło. Pomyślałem sobie wówczas „Panie Jezu czy to, co się wydarzyło w moim życiu do tej pory, moje nawrócenie, nie jest Twoim wołaniem o Mnie?”, „Czy Ty chce żebym był księdzem?”. Jednak, gdy wróciłem z Lednicy do domy, pomyślałem sobie, że to tylko wpływ emocji, atmosfery. Miałem wówczas inne plany. Chciałem iść na budownictwo do Wrocławia. Skończyć studia, założyć rodzinę. Ale myśl nie dawała za wygraną. Postanowiłem się więc modlić. W modlitwie mówiłem swoimi słowami Panu Jezusowi „Panie Jezu powiedz mi w jakiś sposób czego Ty ode mnie właściwie chcesz, czy dobrze odczytuje Twoją wolę, czy to tylko moje widzimisię”. W między czasie złożyłem „papiery” na budownictwo i zaplanowałem pójść na pieszą pielgrzymkę do Częstochowy, żeby podziękować Matce Bożej za pomyślnie zdaną maturę. W czasie pielgrzymki, w miejscowości Strzeleczki, jeden z księży miał kazanie. W kazaniu zachęcał nas do podejmowania trudu pielgrzymki słowami „Za Chrystusem idź na całość”. Te słowa były dla mnie olśnieniem. Wiedziałem, że w czasie kazania kiedy jest wyjaśniane Słowo Bożę (KL7), mówi do nas Chrystus. W tych słowach zachęty znalazłem odpowiedź na moje pytanie. Gdy wróciłem z pielgrzymki pomyślałem sobie, że to jednak emocje każą mi tak myśleć… Pod koniec wakacji przyszła pozytywna odpowiedz z Wrocławia. Dostałem się na studia. Będąc we Wrocławiu nie przestawałem myśleć o tym wszystkim. Gdy wracałem autobusem na stancję pytałem się siebie czy dobrze zrobiłem idąc na to budownictwo, czy nie marnuję daru powołania. W końcu zawarłem z Bogiem umowę (uśmiech). W modlitwie powiedziałem Panu Jezusowi „Panie Jezu jak mi pozwolisz skończyć ten rok studiów i będę miał możliwość powrotu to zaryzykuje, pójdę do seminarium”. Pod koniec II semestru jak dostałem wpis w indeksie o zaliczonym roku, musiałem dotrzymać umowy. Poszedłem do seminarium…
Seminarium to czas przygotowania się do kapłaństwa. Jakie ideały ma młody ksiądz, który otrzymał święcenia kapłańskie i zostaje mianowany wikariuszem w parafii?
Owszem Seminarium to czas przygotowania się do kapłaństwa, ale także czas rozeznania powołania. Nie każdy kto idzie do seminarium musi zostać księdzem. Najważniejsze, żeby odpowiedzieć sobie, czego chce ode mnie Pan Bóg, jaka jest Jego wola, Jego marzenie ma On o mnie samym. Wśród wielu ideałów jakie nosze w swoim sercu mam jeden szczególny, aby jak najwięcej chrześcijan umiało się ucieszyć z tego, że są chrześcijanami. Mam wrażenie, że my jako chrześcijanie jesteśmy smutni bo zagłuszamy w sobie nadzieję, która powinna w nas płonąć. Nadzieję na kres utrapień i szczęśliwe życie wieczne. Jeśli będziemy ją ożywiać, szczególnie w ciężkich chwilach przez trud zgłębiania wiary i trud korzystania z owoców odkupienia oraz wyznaczymy sobie za cel jej spełnienie, koncentrując wokół niego konkret naszego życia, wówczas będziemy ludźmi pełnymi radości i wolności chrześcijańskiej.
Czy jest ksiądz otwarty na podejmowanie współczesnych wyzwań duszpasterskich, które pojawiają się we współczesnym świecie i które wymagają szczególnej troski?
Jestem otwarty gdyż mocno wierzę, że jest ze mną Chrystus. Sam z siebie nie dam rady niczego zrobić, ale z Nim mogę wszystko. Ponadto żyje we wspólnocie Kościoła, która jest dla mnie wsparciem i wyznacza drogę, jeśli sam gdzieś zejdę na manowce. Nie mam zatem czego się lękać. Pozostaje jedynie modlić się o odwagę i siły w trudnościach.
Posługa młodym jest wpisana w duszpasterstwo. Jak ksiądz postrzega pracę z dziećmi i młodzieżą, czy warto podejmować działania w tym kierunku?
Odpowiedź jest jednoznaczna. Tak! Młodzież ma w sobie potencjał i niespożytą energię. Czasem jednak źle go ukierunkowuje i ponosi przez to niemiłe konsekwencje. Czerpie ze złych „autorytetów”. Dzieci natomiast potrafią nas zaskoczyć. Powiedzieć o rzeczach trudnych w prosty sposób i przez to zwrócić nam uwagę. Myślę, że praca powinna być systematyczna. Powinniśmy nieustannie jako księża dawać możliwość spotkania z Panem Jezusem, słuchać młodych ludzi, nie lekceważyć, szanować, a przede wszystkim nie zrażać się że jest ich mało, dać im czas, być z nimi. Myślę także, że na dzisiejsze czasy potrzebne jest odkryć na nowo i zaaplikować na warunki parafialne charyzmat Jana Bosko, który przez zabawę, bycie z młodymi, przez dar czasu budował ich więź z Panem Jezusem. Tej energii i potencjału doświadczyłem tego roku na Światowych Dniach Młodzieży. Te dni pozwoliły mi na nowo odkryć, że Kościół jest młody, że nie jest reliktem przeszłości, że młodzi ludzie potrafią żyć wiarą jeśli zaprą się samych siebie i nie będą płynąć z prądem jak zdechłe ryby, ale świadomie pod prąd, pod prąd nieprawdy, która mówi, że zła jest więcej na świecie niż dobra. Do tego jednak potrzeba słuchać młodych ludzi i odpowiadać na ich pytania, być dla nich nie tyle kolegą, ale ojcem. To wielka sztuka szczególnie kiedy jest się niewiele starszym (uśmiech). Ponadto należy dostosować język przekazu prawd wiary. Myślę, że Benedykt XVI świetnie wyczuł tę potrzebę pozwalając na wydanie YouCat’a – katechizmu dla młodzieży w postaci pytani i krótkich treściwych odpowiedzi pisanych w sposób przystępny dla młodzieży.
Każdy człowiek, również osoba powołana posiada swoje zainteresowania, jakieś hobby. Jak to jest w księdza przypadku?
Moim szczególnym zainteresowaniem są ikony, które jeśli tylko znajdę czas, piszę. Swoją pracę magisterską poświęciłem ikonie. Starałem się w niej przedstawić genezę i rozwój sporu o teologię obrazy w pierwszym tysiącleciu. Poza ikonami lubię słuchać muzyki oraz grać na gitarze, a także uprawiać sport (narty, rolki, pływanie, kulturystyka).
Dziękuję księdzu za rozmowę
Dziękuję!
Rozmawiali:
ks. Stanisław Zioła
ks. Adam Jankowski
wrzesień 2011